W jednym poście będzie o dwóch szalach, które udało mi się - dzięki nieocenionej pomocy mego M. - w ostatnim czasie zrobić.
Pierwszy w niebieskościach. Kolor zatoka słabo daje się złapać na zdjęciach, ale jest piękny. Mówię to z czystym sumieniem jako umiarkowana zwolenniczka niebieskości. Zachwycił mnie do tego stopnia, że chcę taki sam dla siebie:) Kwiaty muśnięte jedwabiem lekko połyskują.
Dwa kolejne otoczone wełenką "pudrowy róż". Jedwab piękny, każdy na swój sposób. Jeden ma motyw róż, który już się pojawiał na blogu w wersji cappuccino, drugi jest w delikatne groszki, a przy tym jest niezwykle miły w dotyku, lejący, bardzo zwiewny.
To ostatnie zdjęcie najlepiej obrazuje, w jakich to warunkach człowiekowi przychodzi pracować...;)
Haha:) Super ujęcie. Widać,że mój siostrzeniec nie próżnuje;)
OdpowiedzUsuńA odnośnie niebieskiego szala. Na zdjęciu jest piękny,ale na żywo musi być zachwycający, skoro Ty chwalisz niebieskości:)
OdpowiedzUsuńUściski,
A.